Wojciech Subocz zadowolony po pojedynku w Czarnej Górze

Miniony weekend przyniósł kolejną dawkę emocji w tegorocznej odsłonie Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski. Dla części stawki, jaka zmierzyła się na trasie w Czarnej Górze, jej powrót do kalendarza był pierwszą okazją do zmierzanie się z wymagającym podjazdem na Przełęczy Puchaczówka. Do grona debiutantów zaliczał się między innymi Wojciech Subocz, na którego czekał kolejny zacięty pojedynek w klasie 10A i Kategorii Narodowej.

Do trasy i startu podszedł z dużym respektem, a w podjazdach treningowych swoje tempo budował powoli. Taktyka była jednak skuteczna, ponieważ systematycznie poprawiał swoje rezultaty. Głównym celem było zbliżenie się do Jacka Madziary, ponieważ stawką weekendu było samodzielne prowadzenie w klasie. Kierowca Subaru Imprezy 555 nie ułatwiał zadania konkurentowi. Wojciech Subocz robił co mógł, ale w swoim pierwszym starcie, braków doświadczenia nie był w stanie nadrobić wolą walki.

Różnice w wynikach poszczególnych podjazdów nie były duże, ale działały na korzyść rywali. Ostatecznie kierowca z Kwidzyna zakończył piątą rundę GSMP, jako drugi w 10A i Kategorii Narodowej (o 3,707 sekundy za Jackiem Madziarą) i piątym w gronie kierowców samochodów RWD.

Przejechane kilometry zaprocentowały w niedzielę rano, ponieważ już na pierwszym treningu był blisko swojego najlepszego czasu z soboty. Na otwarcie dnia wygrał także podjazd w stawce 10A. Urywał kolejne ułamki sekund, żeby w finałowym podjeździe weekendu przełamać barierę 01:41,361 sekundy. Zmniejszył stratę do Jacka Madziary, ale w ten weekend nie był w stanie odebrać mu zwycięstwa. Start zakończył jednak z czystym kontem i bez przygód, ale bogatszy o doświadczenia, które zapewniła mu nowa trasa.

Oddał rywalowi prowadzenie w klasie, ale jego strata to tylko 4 punkty. Jacek Madziara i Wojciech Subocz przewodzą także  Kategorii Narodowej, w której jako jedyni przekroczyli już próg 100 punktów. Kierowca Subaru ma ich o 10 więcej. Na Limanowej (23-25 lipca) czeka ten duet kolejny pojedynek.

 

Wojciech Subocz: „W innych okolicznościach, na drugim stopniu podium czułbym niedosyt, ale patrząc na to, co wydarzyło się przez cały tamten weekend, to wiem, że dałem z siebie wszystko, co było możliwe.  Trasa zrobiła na mnie ogromne wrażenie i zmierzenie się z nią było dużą przyjemnością, ale w niektórych zakrętach zabrakło pewności siebie. Mocno przeżyliśmy wypadek Christiana z ulgą przyjęliśmy informację, że wszystko z nim w porządku, ale ta sytuacja też sprawiła, że na niektórych fragmentach trasy dwa razy kalkulowałem swoje tempo.

Generalnie jednak jestem zadowolony, z tego, co osiągnęliśmy i z czasów, które cały czas byliśmy w stanie poprawiać. Jacek Madziara był poza moim zasięgiem, ale na Limanowej nie będzie miał już tak łatwo. Wtedy zabieram się do odrabiania strat. To miał być weekend ze świetną atmosferą i mimo wszystko tak go zapamiętam. Dziękuje marce Veco i ekipie Myszkier Motorsport za zaangażowanie i ciężką pracę, a rodzinie i przyjaciołom, za motywację i ogromną dawkę pozytywnej energii. Dobrze było to wszystko przeżyć razem z Wami!”